Może i jest to dość głupie pytanie - bo w końcu mowa tu o NGOsie z zasłużoną historią, o bardzo słusznych ideach.
Po prostu zastanawia mnie kwestia deplatformingu, którym się zajmują poprzez zgłaszanie treści o charakterze rasistowskim na platformach pokroju YouTube. Czy Waszym zdaniem jest to skuteczna metoda zwalczania faszyzmu? Czy może jednak tylko daje narodowcom paliwo do działania i pretekst do przyjęcia jednoczącego syndromu oblężonej twierdzy, analogicznie do tworzenia mitu politycznych-żołnierzy wyklętych przy okazji starć z policją w bitwie pod Empikiem?
No i jeszcze kontrowersje pokroju przemilczenia ludobójstwa w Palestynie, ale domyślam się, że przy dużym stowarzyszeniu jednomyślność w tej kwestii, jakkolwiek dla mnie oczywistej, może być jednak trudna do uzyskania.
Im starszy jestem tym lepsze zdanie mam o nich, choć poglądowo mi do nich bardzo daleko.
Robią ważną pracę i robią to konsekwentnie i od lat - co w Polsce nie jest częste. Często grupy znikają po kilku latach, a dwudziestoletni aktywiści mówią o wypaleniu.