ja rozumiem, że małe grupy mogą szukać osoby do pomocy, ale mam zgrzyt jak tak wielkie organizacje szukają darmowej siły roboczej. i jeszcze te wymagania…
*Czego oczekujemy:
Zainteresowanie tematyką praw człowieka.
Doświadczenie w zarządzaniu społecznościami online (np. Discord, Facebook, Twitch) będzie atutem, ale nie jest wymagane.
Dobre umiejętności komunikacyjne oraz organizacyjne.
Kreatywność w podejściu do wykonywania wyznaczonych zadań.
Elastyczność i oraz chęć do nauki.
Znajomość języka polskiego w stopniu bardzo dobrym.
Co oferujemy:
Praca w pełni zdalna (z możliwością pracy w biurze w Warszawie).
Szansa na rozwój umiejętności związanych z zarządzaniem społecznościami online, kampaniami społecznymi i działaniami prawnoczłowieczymi.
Zdobycie doświadczenia w jednej z największych organizacji broniących praw człowieka na świecie.
Współpraca na podstawie umowy o wolontariat.
Certyfikat i rekomendacje po zakończeniu wolontariatu.
Nie mam nic przeciwko wolontariatowi nawet w mega ngosach, jeśli ktoś chce no ale litości: 10 godzin tygodniowo? To już jest darmowa praca. Do kogo to jest skierowane? Naprawdę ja nie chcę żeby po 8 godzinach pracy zarobkowej jeszcze spędzać 2 godziny wolontaryjnie (nawet w małych, aktywistycznych grupach). To powoduje że aktywistami są studenci lub osoby dobrze sytuowane, no i bez dzieci… Ech.